Malarstwo – pokryta barwami płaszczyzna – ma znaczenie przede wszystkim w wymiarze duchowym. W czasach dominacji obrazu fotograficznego – ruchomego i nieruchomego – nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z powierzchnią ręcznie zamalowaną w określonej intencji. Te intencje są najróżniejszej proweniencji: od wzniosłej potrzeby dotknięcia Absolutu, przez autokreacyjne przekazywanie własnych emocji, do prób sprostania oczekiwaniom odbiorcy. Sposobów, na jakie artyści działają kolorem jest coraz więcej. Już tylko część z nich używa do tego celu klasycznych blejtramów, ale pędzle i farby wciąż są podstawowymi narzędziami. Choć widzowie różnie reagują na oglądane dzieło, a przekaz nie zawsze jest właściwie odebrany ważne jest aby obraz poprzez soczewkę oka dotarł do właściwych rejonów mózgu. I już od indywidualnego charakteru jego [mózgu] właściciela zależy jak ten komunikat wizualny zostanie odczytany. Zostaje jeszcze to „coś” nieuchwytnego, owa aura, która emanuje z obrazu. Poza wszystkim innym to ona sprawia, że obraz się podoba albo nie. I tego już nikt nie jest w stanie zwerbalizować.

             Agata Smalcerz

 <-- powrót